- To cios poniżej pasa - tak zamiar odebrania im ekwiwalentu za udział w akcjach gaśniczych komentują strażacy ochotnicy z terenu powiatu. Niektórzy zapowiadają wręcz, że nie będą już wyjeżdżać do pożarów. Zakusy ministra spraw wewnętrznych niepokoją również szczycieńskich samorządowców.

Bój o ekwiwalent

TYLKO DLA PRACUJĄCYCH

Wszystko przez interpretację przepisów, a konkretnie przez jeden wyraz - ekwiwalent. Dotychczas strażakom ochotnikom biorącym udział akcjach gaśniczych przysługiwała 1/175 średniej płacy krajowej. Najczęściej były to symboliczne kwoty w granicach 10-15 złotych za godzinę pracy. Wielu strażaków rezygnowało z tych pieniędzy i przeznaczało je na rzecz swoich jednostek. Ministerstwo stwierdziło jednak niedawno, że ekwiwalent należy się tylko tym uczestnikom akcji, którzy pracują na etatach i na czas gaszenia pożaru lub usuwania innych zagrożeń zwalniają się z pracy. Prawa do świadczenia nie mieliby np. rolnicy oraz osoby bezrobotne. Stanowisko MSWiA trafiło już do regionalnych izb obrachunkowych. Pomysł odebrania ekwiwalentów wywołuje powszechne oburzenie wśród strażaków ochotników.

- To przecież jedyne wynagrodzenie, które otrzymujemy za swój wkład w bezpieczeństwo - denerwuje się prezes OSP Dźwierzuty Stefan Łomiak.

Członkowie jego jednostki przez rok odkładali pieniądze z ekwiwalentów na zakup nowego samochodu ratowniczo-gaśniczego. Zdaniem prezesa, wypłacanie pieniędzy tylko osobom pracującym jest pozbawione sensu.

- Ci, którzy akurat są w pracy i tak nie jeżdżą do pożarów. Robią to zazwyczaj młodzi ludzie, uczniowie lub studenci.

NIE BĘDĄ GASIĆ

Prezes dźwierzuckiej OSP przewiduje też, że odebranie ekwiwalentów może wpłynąć na zmniejszenie się szeregów strażaków ochotników. Podobne obawy ma honorowy naczelnik OSP Jedwabno Jan Brzozowski.

- Słyszałem już od strażaków, że nie będą jeździć do pożarów. Mówią, żeby robili to ci, którzy wymyślili odebranie im ekwiwalentów - relacjonuje Jan Brzozowski.

Dodaje, że ewentualna decyzja o wstrzymaniu wypłat zniechęciłaby do uczestnictwa w ruchu strażackim młodych ludzi. Już teraz w jednostce w Jedwabnie widać mniejsze zainteresowanie działalnością w OSP. - Niedawno przygotowywałem jedną z młodszych drużyn do zawodów i miałem trudności z zebraniem odpowiedniej liczby chętnych - mówi naczelnik.

Ostrych słów autorom pomysłu nie szczędzi naczelnik OSP Pasym Romuald Małkiewicz.

- To cios poniżej pasa. Ktoś, kto to wymyślił albo nie ma wiedzy na temat funkcjonowania straży, albo chce sprowokować strażaków - oburza się Małkiewicz.

Potwierdza, że w akcjach uczestniczą przeważnie osoby bezrobotne, bo ci, którzy mają zatrudnienie, wolą nie narażać się szefom i nie zwalniać się z pracy na czas gaszenia pożaru.

- Odebranie ekwiwalentów odbierze wielu ochotnikom motywację - uważa. Dodaje jednak, że wyjazdy do akcji to zaledwie ułamek działalności w straży. Ochotnicy sami dbają o sprzęt ratowniczy, organizują ćwiczenia oraz pokazy, a także włączają się w szereg inicjatyw na rzecz lokalnej społeczności.

ZANIEPOKOJENI SAMORZĄDOWCY

Zamiary ministerstwa niepokoją też szczycieńskich samorządowców.

- To bardzo zły pomysł. Pieniądze wypłacane ochotnikom pochodzą przecież z kasy samorządu, a trzeba pamiętać, że kwoty te są naprawdę symboliczne - mówi wójt gminy Szczytno Sławomir Wojciechowski.Podobnego zdania jest starosta Jarosław Matłach, pełniący jednocześnie funkcję prezesa Zarządu Powiatowego Związku OSP.

- Ingerowanie rządu w kwestie budżetowe samorządów nie jest dobrą sytuacją - mówi. Podczas ubiegłotygodniowego spotkania z wójtami starosta poruszył sprawę ekwiwalentów.

- Będziemy wspólnie wnioskować do pana ministra, by wycofał się z tego pomysłu - mówi Jarosław Matłach.

NIEOCENIONA POMOC

Zaangażowanie ochotników w zapewnianie bezpieczeństwa chwalą strażacy zawodowi.

- Ich wsparcie jest dla nas nieocenione. Wiele zdarzeń, często na krańcach powiatu, gdzie nam dojazd zabrałby dużo czasu, oni obsługują sami - mówi zastępca komendanta powiatowego PSP w Szczytnie st. kpt. Jacek Baczewski. O wkładzie ochotników w bezpieczeństwo w powiecie najlepiej świadczą cyfry. W ubiegłym roku na 980 wszystkich odnotowanych zdarzeń, w 334 udział brali właśnie członkowie OSP, przy czym strażacy zawodowi interweniowali głównie w mieście (425 razy). Jacek Baczewski podkreśla też, że wielu ochotników wyszkoleniem i profesjonalnym przygotowaniem do niesienia pomocy nie ustępuje zawodowcom. Na terenie powiatu szczycieńskiego działają 34 jednostki OSP, zrzeszające w sumie 830 członków.

Ewa Kułakowska/Fot. arch.KP PSP w Szczytnie