Choć nowy rok zaczął się już kilka tygodni temu, w dyżurach szczycieńskich aptek panuje bałagan. Dochodzi nawet do sytuacji, że pacjenci, potrzebujący leku w porze nocnej, całują klamki. Henryk Żuchowski, właściciel dwóch aptek w Szczytnie, winą za ten stan rzeczy obarcza władze powiatu, które do tej pory nie podjęły uchwały w sprawie dyżurów.

Gdzie iść nocą po leki?

PROJEKT ZAMIAST UCHWAŁY

Nowy harmonogram dyżurów aptek powinien obowiązywać od początku roku. W Szczytnie są z tym jednak problemy. Zdarza się, że pacjenci potrzebujący leku w nocy, chodzą od apteki do apteki, bo tak naprawdę nie wiadomo, która z nich powinna być otwarta. Zdaniem Henryka Żuchowskiego, właściciela dwóch aptek w mieście, winę za ten stan rzeczy ponoszą władze powiatu. Do tej pory nie podjęły one uchwały w sprawie dyżurów, choć obliguje je do tego prawo. Jak mówi, w ostatnim dniu minionego roku urzędniczka z powiatu dostarczyła mu jedynie projekt nowego harmonogramu, pod którym miał się podpisać. Żuchowski odmówił.

– Nie jest to obowiązujący dokument, a jedynie projekt. Tylko uchwały Rady Powiatu są prawem miejscowym, którego należy przestrzegać – argumentuje. W związku z tym skierował do starosty pismo z informacją, że jego apteki dyżurów nocnych nie będą pełnić. Żuchowski stwierdził również, że w przedstawionym mu projekcie były błędy.

– Apteka „Vita” już nie funkcjonuje, a mimo to ujęto ją w rozkładzie – zauważa. Spośród dwóch należących do niego aptek, „Osiedlowej” i „Promocyjnej” wszystkie dyżury pełni tylko ta druga. W projekcie harmonogramu umieszczono za to obie.

– Są to błędy wynikające z braku konsultacji albo zwykłej ludzkiej złośliwości – uważa Żuchowski.

 

 

Aby zapoznać się z pełną treścią artykułu zachęcamy
do wykupienia e-prenumeraty.