Wiadomo coraz więcej na temat pieniędzy, które w ciągu najbliższych sześciu lat trafią do naszego województwa w ramach Regionalnego Programu Operacyjnego. Okazuje się jednak, że im większa wiedza, tym mniej powodów do radości mają lokalni włodarze.

Potrzeby wielkie środków mało

POPRAWKI BRUKSELI

Spotkanie, które odbyło się w ratuszu w środę (13 czerwca) poświęcone było prezentacji najnowszych ustaleń dotyczących Regionalnego Programu Operacyjnego Warmia i Mazury na lata 2007-2013. Uczestniczyli w nim przedstawiciele wszystkich samorządów powiatu. Moment wybrano nieprzypadkowo. Niedawno zakończył się pierwszy etap negocjacji władz wojewódzkich z Komisją Europejską dotyczących wstępnej wersji RPO. Zamknięta jest już także lista 31 tzw. projektów kluczowych, które otrzymają dofinansowanie bez procedury

konkursowej. O uwagach zgłoszonych do RPO przez Brukselę informowała samorządowców Bożena Wrzeszcz-Zwada, dyrektor Departamentu Zarządzania Programami Regionalnymi Urzędu Marszałkowskiego.

- Komisja zgłosiła do programu bardzo dużo zastrzeżeń. - relacjonowała dyrektor. Jedną z dziedzin, którą przy projektowaniu RPO „przeoczyły” władze wojewódzkie, jest infrastruktura kolei regionalnych. W poprawionej wersji programu przeznaczono na ten cel dodatkową pulę środków.

JEDNAK SZYMANY

Lokalnych samorządowców najbardziej ucieszyła wiadomość dotycząca lotniska w Szymanach. Do tej pory RPO zakładał wśród projektów kluczowych budowę sieci regionalnych portów lotniczych. Taka propozycja zupełnie nie przypadła do gustu negocjatorom UE.

- Z ich strony padła wyraźna sugestia, żeby w regionie istniał jeden port o znaczeniu regionalnym. Jako lokalizację wskazują Szymany - informowała Bożena Wrzeszcz-Zwada. Wcześniej jednak podszczycieńskie lotnisko, oprócz uregulowania kwestii własnościowych, musi uzyskać oficjalny status portu regionalnego, nadawany prez Ministerstwo Transportu.

NIEPOKOJE WÓJTÓW

Informacja na temat lotniska była bodajże jedyną dobrą wiadomością, jaką usłyszeli szczycieńscy samorządowcy. W zaprezentowanej najnowszej wersji RPO brakuje bowiem znacznych środków na to, czego najbardziej potrzebują samorządy gminne: drogi, kanalizację, służbę zdrowia i szkolnictwo podstawowe. W przypadku dróg, gminy będą mogły przeprowadzać ich modernizację, ale tylko wtedy, gdy wykażą, że remontowane odcinki mają istotne powiązania z drogami wojewódzkimi. Wójtowie nie kryli również, że środki zarezerwowane na infrastrukturę transportową zupełnie nie odpowiadają potrzebom w tej dziedzinie.

- 30 milionów do rozdysponowania w ciągu sześciu lat to śmieszne pieniądze - ubolewał wójt Wielbarka Grzegorz Zapadka.

Nader skromne środki (ok. 3 mln rocznie) program przeznacza na kanalizację. Dodatkową przeszkodą dla małych gmin jest zapis, że o pieniądze na sieć kanalizacyjną w ramach RPO mogą ubiegać się tylko większe aglomeracje. Również do większych ośrodków trafić ma gros

pieniędzy na służbę zdrowia

i szkolnictwo.

- Robiliśmy sobie wielkie nadzieje na modernizację szkół i szpitali powiatowych, ale teraz w zasadzie możemy o nich zapomnieć - rozwiała złudzenia Bożena Wrzeszcz-Zwada. Wśród samorządowców wyraźnie dominowało przekonanie, że pieniądze z w ramach RPO trafią przede wszystkim do dużych miast: Olsztyna i Elbląga. Kontrowersje wzbudza również lista tzw. lokalnych ośrodków wzrostu, czyli gmin, do których trafi więcej europejskich pieniędzy. W powiecie szczycieńskim znalazły się na niej miasto i gmina wiejska Szczytno oraz gmina Pasym.

- Nie rozumiem, dlaczego zabrakło Wielbarka, który w ostatnich latach osiągnął taką skalę inwestycji, że w pełni zasłużył na miano ośrodka wzrostu - narzekał wójt Zapadka. Spotkanie miało jeszcze jeden optymistyczny akcent. Na podstawie ankiet, które samorządy powiatu wysłały do Urzędu Marszałkowskiego okazuje się, że większość

z nich jest solidnie przygotowana do stawania w konkursowe szranki. Najwięcej projektów

w najbliższych latach chcą zrealizować najsłabsze dotychczas w zakresie pozyskiwania środków gminy Jedwabno i Świętajno (w sumie 50). W przypadku Jedwabna skala planowanych inwestycji wynosi niemal 60 mln złotych.

Wojciech Kułakowski/Fot W. Kułakowski