PRAWO I NA LEWO

Kiedy tylko jestem w Szczytnie i robię zakupy, dziwią mnie dwie rzeczy: tłok na jezdniach (samochody), pusto w marketach. Wnioskuję, że turystów w lipcu zabrakło. Potwierdza się to w moim wiejskim otoczeniu. Zaledwie co trzeci albo co czwarty domek z tych wynajmowanych corocznie jest w tym roku zajęty. No cóż, pewnie zarezerwowali je dla siebie właściciele. Może wyjazd nad Bałtyk okazał się za drogi?

Niezmiennie tłok panuje w pubach, w ogródkach przed pubami, na okolicznych trawnikach. Wszystko szczelnie zapełnia młodzież z puszkami piwa w ręku. Co najmniej połowa z nich nie ma skończonych 18 lat. Największe utrapienie wychowawcze. A niby proste: sprzedaż piwa nieletnim jest przestępstwem. Burmistrz i policja apelują do sprzedawców, ale ich apele odbijają się jak piłka od muru zabytkowego zamku. I nie ma się co dziwić. Jeżeli połowa z tej młodzieży nie ma skończonych 18 lat, to sprzedając jej piwo zyski właścicieli pubów rosną o połowę. Więc proszę nie apelować - tylko łapać przestępców i karać. Najostrzej jak można. Że tego policja nie rozumie - jestem zdziwiony.

No i przypadek budzący moje największe niepokoje. Sprawa mieszkania państwa Beaty i Henryka. Zajęli mieszkanie, doprowadzili je do stanu jako takiej używalności. A tu decyzja sądu: - na bruk. Dosłownie płakać się chce. Ale tak szczerze, czy ktokolwiek płakałby nad nimi w Ameryce? Nikt, chociaż demokracja jest tam przykładowa. Amerykanin nie wyobraża sobie, aby normalny obywatel mógł wejść do obcego, nawet opuszczonego mieszkania. Obywatel amerykański poszedłby na początek do urzędu i tam wywalczył - dodajmy, bez większego trudu - zgodę na remont i zagospodarowanie. Urzędnicy cieszyliby się z takiego rozwiązania, bo to zdejmowałoby z ich głowy kłopot: znalezienia mieszkania dla ludzi, którym mieszkanie się należy i po drugie oszczędziło pieniędzy na jego remont. Tak byłoby w Ameryce, ale nie u nas. U nas urzędniczka zastanowi się najpierw, jaką korzyść można osiągnąć ze zgłoszenia przez obywatela pustostanu - jest w każdym razie prawie pewne, że zgłaszający tego mieszkania nie otrzyma. Więc lepiej nie zgłaszać i nie starać się o dogadanie się z urzędnikami, bo nic dobrego z tego nie wyniknie.

Żal mi strasznie tych ludzi, ale prawo jest prawem. Niestety. Największy żal mam jednak do panujących w urzędach obyczajów.

Marek Teschke

2005.07.20